W dniu 5 października w Zakopanem odbyło się kolejne spotkanie związkowców z kilku fabryk Philip Morris. Takie spotkania mają długą tradycję. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych Komisja nasza, zawarła porozumienie z węgierskim związkiem zawodowym z PM Eger. Porozumienie przewidywało między innymi wymianę informacji, wymianę doświadczeń, wspólne szkolenia i wspieranie się w sytuacjach konfliktowych z pracodawcą. Współpraca z kolegami z Egeru stawiana była przez europejską centralę związkową działająca w sektorze spożywczym, za wzór do naśladowania. Dziś, niestety na Węgrzech nie ma już zakładu produkcyjnego. Następne podobne porozumienia podpisaliśmy ze związkowcami z Rumunii, Czech, Litwy, a ostatnio z Kazachstanu i z Ukrainy. W Zakopanem nie było Kazachów i Rumunów, byli koledzy z PM z Kłajpedy, z Kutnej Hory, z Charkowa i oczywiście z Krakowa.
Program spotkania był niezwykle napięty i przewidywał omówienie sytuacji w zakładach produkcyjnych PMI – sytuacji ekonomicznej i produkcyjnej, sytuacji pracowników związanej z zatrudnieniem, oraz z oczekiwaniami dotyczącymi przyszłości. Współpraca Międzynarodowej Organizacji Pracy z branżą tytoniową to także jeden z punktów spotkania. Inny równie ważny dotyczył nowych trendów w przemyśle tytoniowym i chyba najważniejszy punkt programu, to warunki dalszej współpracy pomiędzy związkami zawodowymi PMI w różnych krajach.
Otwierając zakopiańskie spotkanie Przewodniczący Rudolf Grec powiedział, że takie spotkania służą nie tylko wymianie doświadczeń czy informacji, ale odgrywają ważną rolę integracji związkowej, tak ważną w dobie powszechnej rywalizacji pomiędzy firmami.
Związkowcy każdej z fabryk omawiali sytuację w swoich firmach. Mówili o warunkach pracy, o systemach zarządzania, o produkcji i sprawach bezpieczeństwa pracy. Wszystkie wystąpienia były interesujące, nacechowane troską o tych, których reprezentują. Pytanie, jakie się przewijało w każdej wypowiedzi, brzmiało; jaka będzie przyszłość przemysłu tytoniowego? Jak długo jeszcze produkowane będą tradycyjne papierosy? Czy tradycyjne fabryki przekształca się w zakłady mechaniczne? Kiedy to nastąpi? Zanim to jednak nastąpi, trzeba skupić się na teraźniejszości. Niestety nie wszystko i wszędzie jest, jak być powinno. Dużym dyskomfortem dla pracowników nieomal w każdej reprezentowanej fabryce są częste relokacje maszyn, produkcja krótkich serii, częste zmiany asortymentu. Niestety uciążliwość takiej pracy nie przekłada się na oczekiwane gratyfikacje, a to z kolei skutkuje brakiem stabilności zatrudnienia na niektórych stanowiskach. Podwyżki płac proponowane przez firmę nie uwzględniają sytuacji rynkowej w poszczególnych krajach. Na przykład w Czechach jakby nie zauważano, że to nie pracownicy szukają pracy, a pracodawcy poszukują pracowników. Firma zdaje się nie dostrzegać tego. Zresztą nie tylko o wynagrodzenia chodzi. Różnice pomiędzy fabrykami tej samej firmy są nadal bardzo duże. W krajach zachodnich pracownicy rzadko pracują w systemach trzech zmian w niedziele iw święta, także warunki pracy są dużo lepsze. Niestety, nadal w byłych krajach socjalistycznych, pracownicy traktowani są, jak rezerwuar taniej siły roboczej. Również w zakładzie litewskim problemem dla pracowników są takie zamówienia, których inne fabryki niekoniecznie chciałyby przyjmować. Kierownictwo firmy tłumaczy to jako atut firmy i gwarancję pracy dla pracowników i należałoby się cieszyć z tego faktu. Przedstawiają to jako wyróżnienie dla firmy. Za tym jednak nie idą odpowiednie płace. Problemem dla pracowników są też warunki bezpieczeństwa. Hałas, głównie jest tym czynnikiem szkodliwym. Z inicjatywy związku zawodowego przeprowadzono specjalistyczne badania, które potwierdziły przekroczenie norm hałasu, pomimo że firma uważała, iż wszystko jest w porządku. Firma zmuszona została tym samym do wprowadzenia dodatkowych przerw dla pracujących w złych warunkach. Od lipca na Litwie nastąpiła zmiana w przepisach prawa pracy – dotyczy to pracy w nocy. Wymiar godzin pracy w nocy nie może przekroczyć 8 godzin, a w zakładzie w Kłajpedzie przewiduje 12-godzinny system pracy. Pracownicy z tego systemu są zadowoleni, bo pozwala wielu na zajęcie się drugą pracą, ponadto mają dużo wolnego czasu. Czy jednak jest to z korzyścią dla zdrowia pracowników? Na razie niewiele się zmieni, bowiem czas wprowadzenia zmian wyznaczono na 2019 rok. Ta informacja wywołała ożywioną dyskusję o pracy w nocy, dwunastogodzinnych systemach pracy, o szkodliwości takich systemów o manipulacji pracownikami i przedkładaniu korzyści finansowych firm nad zdrowie pracowników.
Na Ukrainie problemy pracownicze podobne jak w innych krajach. Związkowców martwi obniżający się poziom umiejętności części pracowników produkcji, co jest spowodowane wadliwą ich zdaniem polityką zatrudnieniową. Martwi też zbyt mały dopływ pracowników do związku zawodowego oraz zbyt małe wsparcie ze strony władz zwierzchnich związku dla działań organizacji zakładowej. Dlatego koledzy z Ukrainy uważają, że solidarność związkowa jest sprawą kluczową. Z tą opinią zgodzili się wszyscy uczestnicy zakopiańskiego spotkania, wszyscy też, zadeklarowali chęć kontynuowania spotkań. Związkowcy z byłych krajów socjalistycznych powinni się trzymać razem, wspierać, bowiem jak podkreślali mówcy, nadal jest widoczna duża różnica w traktowaniu pracowników w zależności od kraju. Nie chodzi przy tym tylko o zarobki, ale ogólnie o warunki pracy.
Rangę spotkania podniosła obecność przedstawicieli IUF-Międzynarodowa Unia Pracowników Przemysłu Spożywczego i Gałęzi Pokrewnych – Kirilla Buketova i Dmytro Stepanyuka. W swoim wystąpieniu Kirill mówił między innymi o wcale nie marginalnym zjawisku pracy dzieci na plantacjach tytoniu i walce IUF z tym zjawiskiem.
Na koniec spotkania ustalono, że kolejne odbędzie się w czerwcu przyszłego roku w Kłajpedzie na Litwie.
F.S